Klezmerskie muzykowanie

Niezwykłe wydarzenie miało miejsce w sobotę, 23 czerwca, na Pradze w godzinach południowych. Ulicami Starej Pragi przeszła kapela klezmerska, grając i śpiewając, porywając za sobą mieszkańców. Jak kiedyś przedwojenne orkiestry podwórkowe, muzycy przyszli do ludzi, sprawili, że wielu wyjrzało przez okna, inni przyglądali się z balkonów.

Sprawcą całego zamieszania był klezmerski zespół z Moskwy Nayekhovichi, który łącząc tradycję żydowską i słowiańską tworzy żywiołową muzykę i niepowtarzalną atmosferę zabawy. Zespół tworzy pięciu muzyków, grających na gitarach, klarnecie, cymbałach, perkusji i basie. Nazwa kapeli pochodzi od nazwiska dziadka jednego z nich. Śpiewają po rosyjsku, angielsku i w jidysz.

Nayekhovichi zdobyli powszechne uznanie podczas występów na międzynarodowych festiwalach muzyki klezmerskiej w całej Europie. Współpracowali z takimi artystami, jak Sophie Solomon, Paul Brody czy David Krakauer. Podczas ostatniego pobytu w Warszawie zagrali koncert w synagodze Nożyków przy ulicy Twardej.

Nieprzypadkowo jako miejsce obecnej wizyty w naszym kraju wybrali Pragę. Mieszkało tu kiedyś wielu Żydów i kultura żydowska jest tu wciąż żywa. Trasę muzycznego spaceru wytyczały miejsca szczególnie związane z historią praskich Żydów.

I tak, zespół rozpoczął swoje muzykowanie przed bramą wejściową na bazar Różyckiego. Następnie przeszedł na podwórko przy Targowej 50/52, gdzie mieścił się żydowski dom modlitwy. Dalej, kapela grając przeszła przez bazar na ulicę Brzeską, skręciła w Ząbkowską i zatrzymała się przed lokalem "W Oparach Absurdu" przy Ząbkowskiej 6. Tutaj, na rozwiniętym szybko dywanie, dała żywiołowy koncert, porywając do tańca okolicznych mieszkańców. Coraz większy pochód udał się następnie przejściem podziemnym pod Targową na ulicę Kłopotowskiego. Kolejnym przystankiem był Hotel Hetman. Trasa zakończyła się na skrzyżowaniu ul. Jagiellońskiej i Kłopotowskiego, przy pomniku kapeli praskiej.

Muzyczny spacer zespołu Nayekhovichi ulicami Pragi był dla wielu ludzi zaskoczeniem. Wspaniała, żywiołowa muzyka wyzwoliła dużo dobrej energii. Ludzie spontanicznie przyłączali się do pochodu i wspólnej zabawy. Może po tym wydarzeniu ożyje tradycja podwórkowych kapel? Na pewno wzrośnie zainteresowanie kulturą żydowską, a właściwie kulturą międzyetniczną, jaką reprezentuje zespół z Moskwy.


Joanna Kiwilszo
4207